A wszystko działo się tej samej nocy, gdy Henrykowi
przyśniła się Sara.
To był dziwny i zaskakujący sen. Znajdowali się w
ładnie urządzonym, schludnym pokoju, którego Henryk zupełnie nie znał. Początkowo
rozmawiali siedząc naprzeciw siebie przy niewielkim stoliku; dyskusja odbywała
się w swobodnej atmosferze, na ich twarzach często gościł uśmiech. W pewnym
momencie Sara wstała, lekkim krokiem podeszła do Henryka i wyciągnęła w jego
kierunku dłoń. On delikatnie dotknął koniuszków jej palców i niczym
zahipnotyzowany pozwolił zaprowadzić się w stronę zielonej kanapy. Gdy tylko
oboje zdążyli usiąść wygodnie, zwróceni do siebie twarzami, dziewczyna objęła
Henryka zdecydowanym ruchem i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek…
Henryk poznał Sarę parę lat temu; przebywał akurat
na trzymiesięcznym stażu w Londynie, wykonując pewne projekty dla spółki-matki
jego rodzimej firmy w Polsce. Tam właśnie spotkał młodą, nieco tajemniczą asystentkę
biura, która na czas jego pobytu została oddelegowana, aby służyć mu
administracyjnym wsparciem w jego zadaniach. Szybko okazało się, że mimo sporej
różnicy wieku potrafią się świetnie dogadywać; zdarzyło im się nawet kilka razy
wyjść po pracy na kawę czy drinka, nigdy jednak nie doszło między nimi do tego
mitycznego „czegoś więcej”. Henryk miał poczucie, że żywi wobec Sary sympatię
nietuzinkową, zdecydowanie inną niż zazwyczaj miało to miejsce w jego
koleżeńskich relacjach, nigdy nie zdecydował się jednak na poważniejszy krok w
jej kierunku. Powtarzał sobie, że to nie jest czas, że nie jest gotowy (jego
przyjaciele powtarzali mu, że w ten sposób to nigdy nie będzie ten czas a on
nigdy nie będzie gotowy); wiedział ponadto, że przecież wkrótce wróci do
Polski. Choć z drugiej strony… Gdyby bardzo chciał, mógłby pewnie zaczepić się
gdzieś w Londynie. Tak się nie stało, Henryk wrócił, ale przez jakiś czas
utrzymywał z Sarą intensywny kontakt, wymieniali się mailami, czasem do siebie
dzwonili. Potem on zmienił pracę, ona zaczęła się z kimś spotykać, ich korespondencja
uległa postępującemu, samoczynnemu ograniczeniu, by w pewnym momencie zupełnie
się urwać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz