Dwoje młodych, niedoświadczonych policjantów szamocze się z kierowcą, który najpierw przekroczył dozwoloną prędkością, następnie zaś nie chciał współpracować z funkcjonariuszami uznając, że to przebierańcy. Całość zostaje nagrana telefonem, wrzucona na jutuba, w końcu trafia do mediów.
Inny młody człowiek, nieco rozespany, w poniedziałkowy poranek włącza telewizor, aby złapać jakieś ciekawe newsy podczas konsumpcji śniadania. Na TVP Info widzi szamoczącego się kierowcę, przełącza na TVN 24 i doświadcza deja vu - ten sam mężczyzna w konfrontacji z tymi samymi funkcjonariuszami. Młody człowiek wyłącza telewizor.
Niefrasobliwa, mało profesjonalna interwencja policjantów stała się nagle jednym z bardziej eksponowanych tematów. Nikt nie mówi tego wprost, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że materiał sugeruje tzw. "prawdę o", w tym wypadku o polskiej policji. Że nieudolna, nieprzygotowana, nie stanowiąca właściwej ochrony przed światem przestępczym; co tam, że mówimy o drogówce, nie prewencji. Przykład spod Bytomia zdaje się przestrzegać: w policji jest źle.
Niestety, z medialnymi egzemplifikacjami jest problem, bo ich reprezentatywność jest zazwyczaj co najmniej skromna. Tego jednak grono dziennikarskie w swych materiałach nie mówi; mamy więc rodziców katujących dziecko, ale nie mamy skali, wobec czego mogłoby się wydawać, że takie katowanie odbywa się w co trzecim mieszkaniu. Czytamy, że komornik zajął pani X przetwory na zimę (autentyk z czołówki gazety.pl - 07.10.2013) i już się boimy o własne marynowane podgrzybki. Na koloniach ma miejsce wypadek, dziecko przygniecione bramką, a w autobusie już można usłyszeć, że "w dzisiejszych czasach to strach dziecko na kolonie puścić". Zjawiska marginalne ukazane zostają jako "coraz częściej spotykane".
Z sytuacją spod Bytomia jest jeszcze jeden szkopuł - cała sytuacja jest absolutną pierdołą o bliskiej zeru wartości informacyjnej, tanim sensacyjnym newsem, który nie miałby racji bytu jeszcze dziesięć lat temu, w czasach komórek bez aparatów. W momencie, gdy zabrakło pobitego dziecka, księdza-pedofila albo dziury w nowej jezdni, znalazła się szarpanina policji z kierowcą. A jak zabraknie i tego, zawsze zostaną poddane egzekucji komorniczej przetwory pani X.
Z sytuacją spod Bytomia jest jeszcze jeden szkopuł - cała sytuacja jest absolutną pierdołą o bliskiej zeru wartości informacyjnej, tanim sensacyjnym newsem, który nie miałby racji bytu jeszcze dziesięć lat temu, w czasach komórek bez aparatów. W momencie, gdy zabrakło pobitego dziecka, księdza-pedofila albo dziury w nowej jezdni, znalazła się szarpanina policji z kierowcą. A jak zabraknie i tego, zawsze zostaną poddane egzekucji komorniczej przetwory pani X.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz