Nie wiem, z czego to wynika,
ale powoli staję się dość popularny wśród bezdomnych koczujących na
zakopiańskim dworcu autobusowym. Po raz kolejny okazało się, że spośród
kilkunastu pasażerów, to właśnie ja wydałem się pewnemu bezdomnemu
najwartościowszym partnerem do rozmowy.
Bezdomny ów miał na imię
Łukasz. Losy jego żywota okazały się dosyć poplątane.
Przede wszystkim Łukasz to
człowiek, który zwiedził spory kawałek Polski. Przez jakiś czas pracował
również w Warszawie – budował osiedla mieszkaniowe na Bemowie. Potrafił ponadto
wymienić Bielany, Targówek, Żoliborz oraz Zielonkę i Wołomin. Czyli coś tam w
sumie zwiedził.
Niestety, stabilną sytuację
życiową zburzył Łukaszowi pewien incydent, w wyniku którego wylądował za
kratkami. Szedł sobie pewnego razu z mamą po ulicy. Nagle, zupełnie nie wiadomo
skąd, podszedł do nich Murzyn i, zupełnie nie wiadomo czemu, opluł mamę Łukasza. Na taki despekt mój
rozmówca zareagować mógł tylko w jeden sposób. Ostatecznie stanęło na tym, że
za pobicie Murzyna Łukasz dostał osiem lat.
Mimo, że to wydarzenie
zachwiało nieco jego życiorysem, Łukasz zapewniał mnie, że nie powiedział
jeszcze ostatniego słowa. Z wykształcenia jest kucharzem (skończył technikum
gastronomiczne) i planuje w niedługim czasie wrócić do profesji. Obiecał mi, że
kiedy przyjadę następnym razem do Zakopanego, będę mógł spróbować specjałów,
które dla mnie ugotuje. Podziękowałem i powiedziałem, że trzymam go za słowo.
Na koniec Łukasz zapytał, czy
nie wsparłbym go finansowo, gdyż chciałby dokonać zakupu polskiego taniego
wina. Oczywiście nie byłem w stanie odmówić. Podczas tej krótkiej konwersacji
zawiązała się między nami swego rodzaju relacja; może nieco na wyrost, ale ośmielę
się rzec, że się zdążyliśmy się zakumplować. Wręczyłem mu dwa złote. W końcu
kiedy przyjadę tu ponownie, Łukasz upichci mi coś naprawdę ekstra!
A ja ''powiem'' tylko tyle, że nie wszystkim się w życiu musi udać i coraz bardziej irytuje mnie takie ocenianie człowieka po okładce. Rozczulają mnie takie historie., ale coś w tym jest.. Btw. kiedyś (niestety nie w Zakopanem) gdy oczekiwałam na pociąg dosiadła się do mnie Baśka. Baśka jak się swego czasu okazało kiedyś tam w innym życiu była muzykiem. Nie wnikałam w szczegóły, ale miała ze sobą gitarę z pożal się Panie Boże strunami. Wspomogłam, mając nadzieję, że uczyni z tego pożytek wymieniając je na nowsze (podobna sytuacja, bo moja towarzyszka obiecała, że jeśli ponownie się tu zjawię to zagra mi ulubiony kawałek Dżemu), ale nawet jeśli nie, to trudno. A opóźniony godzinę pociąg przyjechał nagle tak szybko :)
OdpowiedzUsuń20 yr old Clinical Specialist Harlie Monroe, hailing from North Vancouver enjoys watching movies like "Hound of the Baskervilles, The" and Handball. Took a trip to Coffee Cultural Landscape of Colombia and drives a Maserati Tipo 61. Link do bloga
OdpowiedzUsuńadwokaci prawo pracy rzeszow
OdpowiedzUsuń